Ponieważ zakładasz, że zbudujesz dom taniej, niż gdybyś kupił gotowy lub zlecił budowę domu pod klucz. W tym myśleniu jest racja. Systemem kontraktowym wybudujesz solidny dom, płacąc 2,5-3 tys. zł za 1 m2 powierzchni netto. Takie są koszty inwestycji prowadzonych w ostatnim czasie przez naszych Czytelników. Czy można taniej? Tak, ale nie za darmo: im mniej płacimy, tym bardziej wzrasta ryzyko, że jakość materiałów będzie niższa, ekipa budowlana słabsza, a Ty stracisz wiele czasu na pracę własną na budowie. W naszym kursie na inwestora chcemy Cię przekonać, że nie warto robić wątpliwych oszczędności.
Zwróć uwagę, że kwestia finansowania budowy zbanalizowała się. Zainwestujesz ogromne środki – prawdopodobnie będą pochodzić z kredytu hipotecznego. Zakładając wspomnianą cenę 1 m2, dom o powierzchni 150 m2 będzie kosztował 375-450 tys. zł. Sedno sprawy to jak mądrze wydać te pieniądze, a jeszcze bardziej jak uniknąć błędów – te zawsze kosztują. Nasz cel to budować bez błędów!
Realne założenia:
2,5-3 tys. zł – średni koszt 1 m2 powierzchni netto solidnie zbudowanego domu; 375-450 tys. zł – zakładany koszt budowy domu o powierzchni 150 m2 netto. Taki metraż na pewnowystarczy czteroosobowej rodzinie. Cena nie powinna być wyższa, może uda się taniej. Różnica wynika ze standardu materiałów wykończeniowych.Jeśli Cię stać, lepiej będzie, jeśli kupisz dom od dewelopera lub zlecisz budowę pod klucz. To rady całkiem na serio. Nie zawsze warto bawić się w budowlane klocki. Stawianie domu to bardzo trudne zadanie. Idąc na gotowe, skup tylko aktywność na zatrudnieniu inspektora nadzoru. Dopilnuj, by kontrolował jakość budowania i odebrał technicznie budynek. I już mieszkasz!
3. Jak prowadzić budowę samemu?Budujesz sam – to znaczy kupujesz działkę, wybierasz projekt, załatwiasz pozwolenia, umawiasz ekipy, zapewniasz nadzór (sam też kontrolujesz) i zaopatrujesz budowę. Masz być szefem do spraw logistyki. Wbrew polskiej tradycji amatorskiego budowania własnego domu stoisz przed zadaniem dla profesjonalisty.
Łamigłówka z pozoru nie do rozwiązania: będziesz musiał pogodzić pracę, budowanie i życie rodzinne. Trzy wielkie wyzwania – żadnego nie można zaniedbać, wszystkie od siebie zależą.
1. Budowa domu – wiadomo, musi być na medal. Dom źle zbudowany to strata pieniędzy. A później? Niewygoda i kłopoty związane z naprawami, co można porównać do posiadania wciąż psującego się samochodu. Strrrasznie irrrytujące...
2. Praca – to Twoje źródło utrzymania. Szczególnie w czasie kryzysu nie możesz sobie pozwolić na zlekceważenie pracy zawodowej. Masz być tak samo wydajny i mobilny jak dotychczas, a nawet bardziej. Potrzebujesz pieniędzy.
3. Bliscy – budowa to poligon małżeński. Wskazówka uczuć może przechylić się na plus albo minus, ale na pewno po budowie nie będzie między Wami inwestorami tak jak przed nią. Czekają Was setki trudnych decyzji, zdenerwowanie i napięcia, bo nie zawsze wszystko będzie szło jak po maśle.
Nawet prawidłowo przebiegająca budowa jest wielkim przeżyciem emocjonalnym. Różnice charakterów małżonków wychodzą na wierzch, a życzliwa rodzina zamęcza dobrymi radami.
Od razu warto przestrzec: nie wolno zaczynać budowy domu, kiedy w związku się nie układa!
Budowa nie leczy, lecz przyspiesza finał. Na szczęście częstszy jest scenariusz pozytywny: własny dom zacieśnia i uczucia, i zrozumienie w małżeństwie. Po szkole przeżycia, zwanej budową, będziecie dojrzalszym i mocniejszym związkiem. I tego Wam życzymy!
W tym miejscu dygresja. Zdumiewająco często (z punktu widzenia mężczyzny) lepszym inwestorem są kobiety. Nieraz słychać i takie głosy mężczyzn inwestorów: „Gdybym rozpoczynał budowę jeszcze raz, żonę trzymałbym najdalej, jak się da. Nie zrobiłem tego i budowa przeciągnęła się półtora roku”. Trzeba przyznać, że to jednak panie mają więcej talentu i intuicji w trudnej sztuce wyboru materiałów i negocjacji z wykonawcami. Kobiety ustalają warunki, resztą zajmują się panowie? Być może tak... :)